I WLJ – Potężna wpadka juniorów

W rozegranym w Głogowie meczu 10. kolejki rozgrywek I Wojewódzkiej Ligi Juniorów, Ślęza Wrocław przegrała z miejscowym MKP 1:4.

 

Sensacja w Głogowie, ale jakże przykra dla nas. Nikt chyba nie brał pod uwagę tego, że w Wołowie juniorzy Ślęzy mogą stracić choćby punt, a stracili ich cały komplet, a co za tym idzie mocno ograniczyli swoje szanse na to, by wiosną zagrać w lidze makroregionalnej. To co się stało, jest trudne do wytłumaczenia. Najprościej jest powiedzieć, że nasi młodzi zawodnicy zawalili na całej linii.

Początek meczu nie wskazywał, że może mieć on dla nas tak przykry koniec. Swoje sytuacje mieli Jakub Zawadzki i Oskar Zawanowski. Tymczasem w 13 min. ogromny błąd przytrafił się Zawadzkiemu, a jego konsekwencją była utrata pierwszej bramki. Ślęza straciła gola, ale przecież było jeszcze tyle czasu, że każdy z nas myślał, że nie tylko odrobi straty, ale też strzeli też bramki na wagę zwycięstwa. Aby tak się stało, nasi zawodnicy musieliby zacząć grać swoją piłkę, a tymczasem sprawiali oni wrażenie jakby grali ze sobą pierwszy raz. W ich grze brakowało płynności i dokładności, a niektóre straty piłki aż raziły. Taka postawa żółto-czerwonych była wodą na młyn dla gospodarzy. W 23 min. prowadzili oni już 2:0, po uderzeniu z rzutu wolnego obok

źle naszym zdaniem ustawionego muru przez bramkarza 1KS-u. Dopiero w końcówce, tej bardzo słabej w wykonaniu wrocławian połowy, zaczęli oni zagrażać bramce miejscowych, lecz strzały Wiktora Bieleckiego i Danyla Kudelskyiego były niecelne.

Z wiarą czekaliśmy na drugą połowę, tym bardziej, że do gry desygnowany został duet bramkostrzelnych piłkarzy Ślęzy – Maciej Drzymkowski i Sebastian Jezierski. I rzeczywiście, Ślęza od razu mocno zaatakowała mając już w 47 min. fantastyczną szansę, której nie wykorzystał Drzymkowski. Minęło kilka minut, a „setkę” zmarnował Wiktor Ulatowski. Nożycami, bez efektu próbował strzelić bramkę Jezierski, a ten sam zawodnik w 68 min. zaprzepaścił kolejną doskonałą okazję. Gospodarze w tej części meczu praktycznie ograniczali się do obrony i z rzadka przekraczali linię środkową boiska. A gdy nadarzyła im się szansa, a taka się nadarzyła w 71 min. to praktycznie zamknęli mecz. Jakby tego było mało, to w 73 min. dołożyli jeszcze jedno trafienie. W doliczonym czasie Ulatowski strzelił pięknego gola, ale była to już siódma woda po kisielu.

MKP WOŁÓW – ŚLĘZA WROCŁAW 4:1 (2:0)

1:0 ? 13′
2:0 23′
3:0 71′
4:0 73″
4:1 Ulatowski 90+2′

Ślęza – Komicz, Zawanowski (46’Jezierski), Ulatowski, Boczar, Chmielewski (64’Tyczka), Szachniewicz (71’Bagiński), Zawadzki, Lemirski (46’Drzymkowski), Kudelskyi, Kuczma, Bielecki