Kadetki – Sobota bez zwycięstwa zespołów MOS Ślęzy
Sobota nie była udanym dniem dla zespołów kadetek MOS Ślęzy Wrocław.
Dużo obiecywaliśmy sobie po meczu pierwszych zespołów MOS Ślęzy i AZS AJP Gorzów Wlkp. Spodziewaliśmy się emocjonującego, zaciętego i stojącego na dobrym poziomie spotkania, dwóch czołowych drużyn ligi kadetek. Takie też ono było przez trzy kwarty, a wyjątkiem była druga odsłona, która zadecydowała o losach całego spotkania.
Wynik meczu za sprawą trafienia Jagny Sosińskiej otworzyły wrocławianki. Po trafieniu tej samej zawodniczki MOS Ślęza prowadziła 4:2, a jak się potem okazało, był to ostatni moment w tym meczu, gdy gospodynie miały więcej zdobytych punktów od rywalek. Kilka prostych błędów i braku celnych rzutów z czystych pozycji sprawiło, że AZS momentalnie odjechał na 7 pkt (4:11), a po kilku następnych minutach na 8:16. Nasz zespół za sprawą Alicji celnych rzutów Alicji Rogozińskiej i Moniki Harasimów jeszcze przed końcem kwarty zdołał te starty zniwelować do zaledwie 2 pkt (17:19) i wydawać się mogło, że łapie właściwy rytm.
Na początku drugiej kwarty do remisu doprowadziła Daria Radziszewska, a potem stało się coś, czego w żaden sposób racjonalnie nie można wytłumaczyć. Wrocławianki nagle przestały stanowić zespół, a zlepek indywidualności. Raz po raz nasze koszykarki traciły piłkę po bezsensownych, nieprzemyślanych solowych akcjach, a na dodatek fatalnie też pudłowały, nawet z najlepszych pozycji rzutowych. Za to gorzowianki, które stanowiły team w pełnym tego słowa znaczeniu bezwzględnie tę wrocławską niemoc wykorzystały. Grając na znakomitej skuteczności i mając zdecydowaną przewagę w zbiórkach, momentalnie zaczęły powiększać dystans, w czym pomogły im też częste trafienia za 3 pkt (w całym meczu aż 8). To wszystko sprawiło, że MOS Ślęza przegrała tę odsłonę aż 14:33 i schodziła do szatni na przerwę przy rezultacie 31:52.
Jak źle się skończyła pierwsza połowa, tak równie źle zaczęła się druga, bo AZS odskoczył jeszcze bardziej (31:56). Podopieczne trenera Karola Mroczka nie zamierzały się jednak poddawać i z dużą ambicją rzuciły się w pogoń za ekipą z Gorzowa. Przewaga przyjezdnych zaczęła powoli, acz systematycznie topnieć. Po 30 minutach wrocławianki przegrywały 52:66, a na początku ostatniej kwarty po serii 6 pkt. z rzędu Sary Pająk zbliżyły się na odległość 9. oczek (58:67). To jednak był już kres możliwości naszego zespołu w dniu dzisiejszym, bo w końcowych minutach ponownie do głosu doszły gorzowianki, które nie tylko utrzymały dystans, ale zdołały go jeszcze powiększyć, przypieczętowując swoje jak najbardziej zasłużone zwycięstwo.
O grze naszych zawodniczek możemy powiedzieć, że brakowało w niej trzymania równego poziomu. Jedyną koszykarką, która zagrała przez całe spotkanie na swoim poziomie była Alicja Rogozińska. Pozostałe dziewczyny momentami grały znakomicie, by po chwili popełniać serię błędów nie przystających medalistkom mistrzostw Polski.
Słowo jeszcze o arbitrach. Szkoda, że mecz czołowych zespołów rozgrywek sędziowała para sędziów, która swoimi często bardzo dziwnymi decyzjami wprowadziła nerwową atmosferę na ławkach i wśród publiczności. Nerwowo nie wytrzymał tego pseudo sędziowania trener Janusz Wierzbicki, który dwukrotnie otrzymał przewinienie techniczne, a następnie karę dyskwalifikacji. Nie chcemy niczego sugerować, ale panowie z gwizdkami może się powinni zastanowić, czy takiej kary nie powinni wlepić sobie, bo poziom sędziowania jaki zaprezentowali do tego upoważnia.
MOS PROCOM SYSYEM ŚLEZA I WROCŁAW – ENEA AZS AJP I GORZÓW WLKP. 71:86 (17:19, 14:33, 21:14, 19:20)
MOS Ślęza I – Rogozińska 16 (1), Harasimów 12, Rój 10, Pająk 8, Jasińska 6, Sosińska 6, Radziszewska 6, M.Skowron 5 (1), Trębowicz 2, Czymerska, Czerwińska
Prawie równolegle z meczem na Parkowej, przy ul. Wojrowickiej drugi zespół kadetek rozgrywał mecz z niepokonanym dotąd Basketem Zgorzelec. Trener Sebastian Wojnicki zaskoczył trochę składem, w którym zabrakło kilku podstawowych koszykarek. Mimo to drużyna zagrała na miarę swoich możliwości, a trener stwierdził nawet, że jego podopieczne zagrały najlepsze spotkanie w sezonie. Niespodzianki jednak nie sprawiły, ale też nikt chyba na takową nie liczył. Basket w tym momencie jest zdecydowanie poza zasięgiem nie tylko MOS Ślęzy II, ale i zdecydowanej większości drużyn grających w lidze kadetek.
MOS DEICHMANN ŚLĘZA II WROCŁAW – BASKET II ZGORZELEC 50:81 (6:17, 20:25, 10:17, 14:22)
MOS Ślęza II – Długosz 10 (2), Piwowar 9, Świtała 9, Krzywania 6, A.Skowron 5, Pietluch 5 (1), Kleczkowska 4, Borkowska 2.