I WLJ – Wygrali, tylko po co wprowadzili nerwowość

W meczu 4. kolejki I Wojewódzkiej Ligi Juniorów, Ślęza Wrocław wygrała z Karkonoszami Jelenia Góra 3:2.

 

Ten mecz Ślęza powinna rozstrzygnąć już do przerwy, bo sytuacji ku temu miała bez liku. Zamiast tego nasi juniorzy zafundowali nam zupełnie niepotrzebną nerwówkę w drugiej odsłonie.

W pierwszej połowie Ślęza grała bardzo dobrze, spychając jeleniogórzan do głębokiej defensywy. Już na samym początku swoich okazji nie zamienili na gole Sebastian Jezierski i Gracjan Szachniewicz. Bez powodzenia nasi piłkarze wykonywali też rzuty wolne, dwukrotnie trafiając w mur. Serię świetnych, acz zmarnowanych okazji rozpoczął w 13 min. Szachniewicz. Po chwili dobrze uderzył z dystansu Wiktor Ulatowski, lecz nie na tyle dobrze, by zaskoczyć bramkarza. W 21 min. mieliśmy kolejną „setkę” tym razem zmarnowaną przez Jezierskiego. Wreszcie, w 25 min. doczekaliśmy się na gola. Zdobył go pięknym uderzeniem Ulatowski, a asystował mu przy nim Jezierski. W 27 min. do grona marnujących fantastyczne okazje zawodników, dołączył Oskar Zawanowski, który nie atakowany przez nikogo, stojąc sam przed bramką, okrutnie spudłował. W 30 min. kolejną próbę uderzenia z dystansu podjął Ulatowski, lecz i tym razem bramkarz Karkonoszy był na posterunku. Na 2:0 podwyższył w 37 min. Bartosz Tyczka, przy kolejnej asyście Jezierskiego. Ślęza po pierwszej połowie prowadziła pewnie, choć zdecydowanie za nisko.

Nie wiemy co się stało podczas przerwy z naszymi zawodnikami. Być może byli on już pewni zwycięstwa i nie spodziewali się, by jeleniogórzanie, którzy przed przerwą byli tylko tłem dla Żółto-Czerwonych, mogli stanowić jeszcze jakieś zagrożenie, a tymczasem zaczęło się dziać dla nas niedobrze. Już w 47 min. Igor Zemlak strzelił gola kontaktowego. Ta bramka nie pobudziła wrocławian, którzy wyglądali tak, jakby jeszcze nie wyszli z szatni. Goście tymczasem zaczęli szukać swoich szans na doprowadzenie do wyrównania. Kilka ich prób uderzeń z dystansu było jednak kiepskiej marki. W 57 min. doczekaliśmy się wreszcie niezłej akcji Ślęzy, zakończonej strzałem Macieja Drzymkowskiego i kolejną udaną interwencją golkipera z Jeleniej Góra. Minęła minuta i po dużym błędzie Tyczki, po raz drugi na listę strzelców wpisał się Zemlak. Wydawać się mogło pewne zwycięstwo Ślęzy zaczęło się niespodziewanie oddalać. Wrocławianie zaczęli się jednak powoli wybudzać z letargu, w jakim przebywali od przerwy i znów przejęli inicjatywę. Czas jednak mijał, a wynik się nie zmieniał, mimo próby Drzymkowskiego i przede wszystkim kolejnego pudła Jezierskiego, który wciąż nie mógł się wstrzelić. Udało mu się to wreszcie uczynić w 79 minucie, w której po otrzymaniu piłki od Drzymkowskiego, w dużym tłoku pod bramką Karkonoszy, zdołał skierować ją do siatki. Jakby było mało niewykorzystanych „setek” przez naszych zawodników, to jeszcze jedną zmarnował w 89 min. Karol Chmielewski.

ŚLĘZA WROCŁAW – KARKONOSZE JELENIA GÓRA 3:2 (2:0)

1:0 Ulatowski 25′
2:0 Tyczka 37′
2:1 Zemlak 47′
2:2 Zemlak 58′
3:2 Jezierski 79′

Ślęza – Komicz, Zawanowski (46’Bagiński), Jezierski, Ulatowski, Boczar, Kotlarz (70’Chmielewski), Tyczka (62’Kuczma), Szachniewicz (86’Witczak), Kudelskyi (46’Drzymkowski), Bielecki, Zawadzki.

Za zdjęcie dziękujemy Mamie Maćka Drzymkowskiego.